TheGridNet
The Playa del Carmen Grid Playa del Carmen

Polka podbija Meksyk. Dorównała tam sławą Robertowi Lewandowskiemu

Polka stała się prawdziwym fenomenem w ponad 120-milionowym Meksyku. Trąbią o niej miejscowe media i nazywają ją influencerką. Piszą, że z miłości do piłki nożnej podjęła starania o meksykańskie obywatelstwo. Internet jest pełen wideo z jej udziałem, na których Joanna Burkat pokazuje swoje przywiązanie do meksykańskiego zespołu Club America.

Polka podbija Meksyk. Dorównała tam sławą Robertowi Lewandowskiemu

Opublikowany : 9 miesięcy temu za pomocą Przemysław Gajzler w Sports

• None Polka stała się znana w Meksyku dzięki swojej miłości do jednego z najpopularniejszych piłkarskich zespołów w tym kraju. Jej serce skradł Club America

• None W mediach społecznościowych Joanna Burkat pokazała, jak mocno kibicuje swojemu klubowi, a temat podchwyciły największe media w Meksyku. Jej popularność stale rośnie i można już mówić o pewnego rodzaju fenomenie

• None Joanna Burkat ma już prawo stałego pobytu w Meksyku, a ma zamiar się starać o obywatelstwo kraju, do którego przed laty podróżowała jej matka

Z połączenia słów "Polska" i "futbol" w większości krajów wychodzi "Robert Lewandowski". W Meksyku zaczyna być inaczej. Wszystko za sprawą Joanny Burkat, która nam opowiedziała swoją historię.

Jak twierdzi, znalazła się w Meksyku, bo zawsze o tym marzyła. Wcześniej dużo słyszała o tym kraju. Potem postanowiła się tam przenieść, ale nie trafiła tam bezpośrednio z Polski. — Zawsze to było moje największe marzenie. Mama bardzo dużo podróżowała do Meksyku i zakochała się w tym kraju. Tu ludzie są bardzo otwarci, a moja mama wielu ich poznała. Zwłaszcza w hotelach. Tak nawiązała znajomości, które pozostały jej na lata. Nowi znajomi zaczęli jej opowiadać o Meksyku, o kulturze, no i o piłce nożnej.

— Zdecydowanie zakochałam się tutaj w kulturze, w piłce nożnej i tą, jaką pasję mają do piłki nożnej. To jest coś niesamowitego i dlatego tak właśnie zaczęłam tutaj. Mieszkałam w Mazatlan. Później w Ciudad de Mexico, czyli w Mexico City i teraz w Playa del Carmen — opowiada nam.

O swoje bezpieczeństwo się nie obawiała. W rozmowie z nami przedstawia inny obraz Meksyku niż chociażby ten, który mogli zobaczyć widzowie serialu "Narcos". Serdecznie poleca wszystkim kraj, który może stać się jej nową ojczyzną. — Jakbym miała komuś polecić, to żeby to na pewno nie Playa del Carmen i Cancun, bo to są zbyt turystyczne miejsca i tutaj się tego prawdziwego Meksyku nie zobaczy. Raczej bym radziła jechać w jakieś miejsce mniej znane turystycznie. Na przykład Mazatlan. Mówili, że tam jest niebezpiecznie. Mieszkałam tam sześć miesięcy i zero problemów. Bardzo mi się tam podobało — mówi.

Jej częste przeprowadzki wynikały z chęci poznania jak najwspanialszych zakątków Meksyku, a nie dlatego, że było jej nieprzyjemnie. Chociaż złośliwości też się zdarzały, a wszystko przez to, że Joanna Burkat afiszuje się ze swoją miłością do Club America.

— I tam, w Mazatlan są kartele, ale ja tego nie odczułam. Było w porządku pod tym względem, ale wyprowadziłam się z innego powodu. Wszystko miałam w barwach mojej drużyny, łącznie z torbą na plażę i ręcznikiem. Wszystko w barwach Club America. Ochroniarzowi na osiedlu najwyraźniej się to nie podobało, bo jak tylko były mecze Club America, to mi odcinał prąd. Nawet się poskarżyłam na Instagramie, to wszyscy okoliczni "amerykaniści" (kibice Club America) powiedzieli "powiedz, gdzie mieszkasz, to zrobimy z nim porządek". Pomyślałam, że jak im powiem, a to jest Mazatlan, to nie wiadomo, co z tym ochroniarzem zrobią. To już wolałam się wyprowadzić — wspomina. To nie były jednak ostatnie tego typu przeciwności losu. Kiedy była w Cancun ktoś wypełnił jej walizkę mrówkami.

W wielki świat wyruszała z Polski. Tak dużo w dzieciństwie nasłuchała się o Meksyku, że postanowiła na własne oczy się przekonać, co to za kraj, jak tylko miała możliwość to sprawdzić. — Urodziłam się w Myślenicach, blisko Krakowa, ale mieszkałam tam tylko do 6. roku życia i później przeprowadziliśmy się do malutkiej miejscowości Grzmiąca w lubuskim. Stamtąd było już blisko do granicy, do Frankfurtu nad Odrą. Dosłownie pół godziny jazdy — opowiada Burkat.

W parze z uczuciem do Meksyku szło zainteresowanie piłką nożną. Znajomy jej matki nosił koszulkę Club America z lat 80., którą zakładały sławy meksykańskiej piłki jak Reinoso, Miguel Ángel López i Jorge Wiera. — Mama miała znajomych Meksykanów i oni bardzo dużo mówili o Club America, o tym klubie. Piłką nożną interesowałam się już wcześniej, zresztą jak cała moja rodzina, w której jednak króluje AS Roma. W grupie 16-letnich dziewcząt gra tam nawet moja kuzynka Julia. Nikt mnie jednak nie zabrał tam na mecz, to jakoś nie czułam tej miłości do Romy. Postanowiłam sobie zatem znaleźć inny cel. Sprawdziłam sobie, co to była za drużyna, o której tak opowiadali znajomi z Meksyku. Tak odkryłam Club America i Chivas. Czyli tak naprawdę dwie rywalizujące ze sobą drużyny — wspomina.

Zainteresowanie Meksykiem zaprowadziło ją na grupy kibicowskie. Chciała się upewnić, czy zespół, o którym jej tyle opowiadano, nazywał się rzeczywiście Club America. Pragnęła się też dowiedzieć jak najwięcej o rywalach, czyli o Chivas Guadalajara, ale szybko musiała odpuścić. — Źle mnie tam potraktowano. Chciałam zobaczyć grupę fanów Chivas od środka, ale jak tylko to zrobiłam, kibice tego klubu dali mi odczuć, że nie jestem akceptowana. "Tutaj tylko Meksykanie mogą być" — odrzekli i mnie wyrzucili, co było dosyć ksenofobiczne. Zresztą w tym klubie też występują tylko piłkarze z Meksyku. Nie ma tam obcokrajowców — opowiada.

Kiedy żyła w Brazylii zastanawiała się, czy nie zostać fanką Flamengo Rio de Janeiro, ale to nie było to. Jej serce skradł Club America. — Tak zostałam fanką Club America, gdzie powitano mnie bardzo miło: "Ojej, jesteś z Polski? Super" — mówi nam Burkat, która została "americanistą", czyli fanką zespołu z siedzibą w stolicy Meksyku.

Sławę w Meksyku przyniosły jej filmiki, które zaczęła nagrywać ubrana w barwy Club America. Było ich coraz więcej i coraz głośniej o nich mówiono. O Joannie Burkat zaczęły pisać największe meksykańskie media, traktując ją jako interesującą ciekawostkę: fanatyczną kibickę z Polski, która zaczęła wspierać klub z ich kraju.

Filmiki czy instastories z jej udziałem cieszą się w Meksyku dużym zainteresowaniem. Czasem nie tylko na nich aktywnie kibicuje, ale też dogryza przeciwnikom. — Lubię sobie żartować z przeciwnych drużyn, także przez to, jak mnie potraktowali ich kibice. No trochę im ucieram nosa — śmieje się młoda Polka.

Liga meksykańska rządzi się nieco innymi prawami niż większość rozgrywek ligowych w Europie. Jej format przypomina nieco NBA. Po fazie zasadniczej sezonu osiem najlepszych drużyn gra w play-off aż do finału. Awans Club America do półfinału Apertura 2023 bardzo ucieszył Burkat. Jej drużyna pokonała San Luis 5:0.

W mieście Meksyk stolicy kraju i miejscu siedziby klubu już nie mieszka. — Byłam w szoku, jakie tam są korki. Przejechanie trzech kilometrów godzinę może zająć. Dla mnie, z takiej wioseczki to było nie do pojęcia. Jak tam się zamawia na przykład taksówkę na lotnisko, to można półtorej godziny czekać. Właśnie przez te korki. Wydostać się stamtąd to duży problem, no i na meczach Club America też przez to nie bywam regularnie. Chociaż tych naprawdę ważnych spotkań staram się nie opuszczać i oglądam je z trybun — opowiada.

Wielkie wrażenie na niej zrobił obiekt klubu Estadio Azteca z pojemnością 83 264 miejsc. To jeden z największych stadionów świata, zbudowany na igrzyska olimpijskie w 1968, arena finału mundialu z 1970 r. — Jak pierwszy raz weszłam na ten ogromny stadion, to aż mi tchu zabrakło. Emocje takie, że ciężko opisać. Byłam na pięciu meczach, widziałam zdobycie tytułu w 2023 r. Wygraliśmy ten finał, a ja tam byłam — mówi Burkat wspominając ubiegłoroczny finał ligi, w którym Club America pokonał 3:0 Tigres UANL po dogrywce.

W Meksyku życie jej płynie zupełnie inaczej niż w Polsce. I nie chodzi tylko o zupełnie inne krajobrazy, czy temperatury, ale także o podejście ludzi. — W Ciudad de Mexico nie jest to tak zauważalne, ale tutaj to jest zupełnie inna kultura. Wszyscy mają na wszystko czas. Pewnego razu przygotowałam polską kolację dla znajomych Meksykanów. Były pierogi, bigos. Zaprosiłam wszystkich na szóstą, to tak byli mniej więcej siódma trzydzieści, ósma — przypomina sobie ze śmiechem.

Meksykanie po prostu inaczej reagują na inne osoby niż chociażby Polacy. — Pierwsze, co zauważyłam to fakt, że w Polsce nie jesteśmy tak otwarci, jak oni są tutaj. Od razu ściskają cię na powitanie. Nawet jeśli nie znają. Z taksówkarzem w jego samochodzie można całe życie przegadać. Meksykanie są bardzo otwarci. To mnie zaskoczyło, bo ja taka trochę byłam bardziej na dystans, ale już się przyzwyczaiłam — dodaje.

Meksyk to też słynne na cały świat jedzenie. W niemal każdym kraju świata można spotkać restaurację z kuchnią meksykańską, ale według Joanny Burkat najlepsze jest oryginalne jedzenie tam na miejscu. — Kocham ceviche, tacos al pastor z kurczakiem i ananasem jest po prostu pyszne. Do tego te wszystkie zupy, a zwłaszcza pozole — mówi.

Pojęcie Meksykanów jednak o Polsce nie jest duże, mimo że oba kraje łączy katolicyzm jako religia dominująca. — Niezbyt wiele wiedzą o Polsce. Tak naprawdę prawie nic. Może mniej więcej, gdzie się znajduje, ale nie za bardzo. Jeśli jakoś reagują na Polskę, to słowem "Lewandowski" albo czasem "Iga Świątek", jeśli ktoś interesuje się tenisem. Wiele osób pamięta też Jana Pawła II — opowiada Polka, która w meksykańskich mediach jednak częściej pojawia się niż Robert Lewandowski.

Żeby jednak dobrze się czuć wśród Meksykanów, trzeba znać język hiszpański. Joanna Burkat posługuje się nim znakomicie. — Mieszkałam dwa lata w Barcelonie, ale tam za bardzo nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Jak była pandemia, to się jednak przyłożyłam bardzo do nauki hiszpańskiego. Każdego dnia przyswajałam nowe słowa. Czytałam też wiadomości z piłki nożnej, o moim ulubionym klubie, no i starałam się sobie je tłumaczyć — opowiada.

Na stałe mieszka w Meksyku od dwóch i pół roku. Pragnie mocniej i urzędowo związać się z tym krajem. — Często się przeprowadzam i miałam też przerwę w pobycie w Meksyku, gdy zachorowała moja mama i niestety zmarła w kwietniu 2023 r. Musiałam wrócić wtedy na jakiś czas do Polski. Żyłam też kiedyś w Brazylii dwa lata, ale Meksyk mnie przyciąga i zawsze do niego wracam — opowiada.

Meksyk to kraj kontrastów, przede wszystkim społecznych. — To ogromne różnice. Jak się jest bogatym, to się jest bogatym. A jak się jest biednym, to się już jest bardzo biednym. Nie ma czegoś pośredniego. Powiedzmy, że jak jest ta średnia, to jest jej bardzo mało — wyjaśnia.

Zdobyła prawo stałego pobytu w Meksyku. — Musiałam wypełnić dużo dokumentów. Poszło jednak sprawnie, nawet byli bardzo pomocni dla mnie — opowiada i na tym jednak nie ma zamiaru poprzestać. Ma zamiar się ubiegać o meksykańskie obywatelstwo. — Właśnie rozmawiałem z panią adwokat. To tak za rok mogę się starać i możliwe, że mi się uda zdobyć paszport meksykański.

Meksyk traktuje właściwie jak swoją ojczyznę, a przynajmniej kraj bardzo bliski jej sercu, z którym wiążą ją bardzo dobre wspomnienia. — W Meksyku nigdy nic mnie niebezpiecznego nie spotkało, raz w Brazylii, ale to może była równowartość 20 zł. Ten człowiek jednak mówił, że ma broń i nie było to miłe. Tutaj jednak nie. W Playa de Carmen zdarzyło mi się być na zewnątrz o trzeciej czy czwartej w nocy i nigdy nic się nie stało.

Do Polski na stałe nie wraca. Czuje bowiem, że jej centrum życie znajduje się teraz gdzie indziej. — Jak moja mama zmarła, to teraz już w sumie nie za bardzo mnie ciągnie do tej Polski. Wcześniej zawsze odwiedzałam mamę, ale tutaj się dobrze czuję i mogę też powiedzieć, że Polskę już znam, a lubię zwiedzać nowe miejsca. Chociaż tęsknię za polskim jedzeniem — przyznaje prawdopodobnie pierwsza polska fanka Club America.

Dziś Joanna, która włada łącznie czterema językami: polskim, angielskim, hiszpańskim i portugalskim ma ponad 293 tysiące obserwujących na swoim koncie TikTok i ponad 167 tysięcy na swoim koncie na Instagramie, a jej popularność cały czas rośnie. — Prowadzę strony internetowe, które dotyczą Club America. Do tego Twitter, Facebook, TikTok — to wszystko część mojej pracy — kończy kobieta, która stała się fenomenem w Meksyku.


Tematy: Sports Figures

Read at original source